Dlatego, paradoksalnie po książkę sięgnęłam z dość nikłym entuzjazmem. Uważałam, że nic nie dorówna filmowi. I w końcu, gdy zaczęłam czytać, zostałam niesamowicie mile zaskoczona. Książka opowiada podobną, ale różniącą się pod wieloma względami historię! A historia ta wciąga i szokuje. Na jej przykładzie widać, jak bardzo literatura Japońska może różnić się od tej, jaką my znamy. Przyzwyczailiśmy się, że albo książka jest horrorem, albo opowiada o temacie "tabu". A w książce Koji Suzuki jedno wynika z drugiego. Czytałam wiele książek, ale mało która zrobiła na mnie tak silne wrażenie. Utwór ten nie zawiera w sobie żadnych brutalnych, czy krwawych scen. A jednak autor za pomocą każdej użytej przez siebie literki sprawia, że włosy stają czytelnikowi dęba. Głównym bohaterem jest dziennikarz, który stara się wyjaśnić przyczynę tajemniczych zgonów. Zgonów, które następują w wyniku obejrzenia pewnej kasety wideo. Podobne do Amerykańskiego filmu prawda? Ale wyjaśnienie tej zagadki jest zupełnie inne, i przynajmniej dla mnie szokujące. W filmie rozwiązaniem zagadki była zła dziewczynka, mszcząca się na innych. Ale czemu była taka? To w filmie w przeciwieństwie do książki pozostaje bez odpowiedzi.
Akcja utworu jest wartka, nie ma żadnych za długich, usypiających (jak to często np. u pana Kinga bywa) opisów. Cała książka jest idealnie skomponowana, niczego nie jest w niej za dużo, ani za mało. Sama okładka również bardzo przypadła mi do gustu, jest prosta, ale przyciągająca wzrok.
O książce tej mogłabym opowiadać tak naprawdę bez końca, ale myślę, że najlepiej będzie, jeśli sami się z nią zapoznacie, bo naprawdę warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz